Transformacja technologiczna firm w nowej rzeczywistości
31 grudnia 2020
Projekt badawczy będący przedmiotem Raportu bazuje na założeniu, że następuje nieunikniony rozwój przedsiębiorstw w kierunku Przemysłu 4.0. Cechą szczególną koncepcji Przemysłu 4.0 jest integracja ludzi, maszyn oraz zaawansowanych technologii informacyjno-komunikacyjnych, umożliwiająca interakcję w czasie rzeczywistym między kluczowymi komponentami przedsiębiorstwa. Ogromny wpływ mają na to zmieniające się dynamicznie możliwości rozwojowe za sprawą dostępu do wielu nowoczesnych technologii oraz powstałe niespodziewanie warunki funkcjonowania firm i ich otoczenia, wywołane sytuacją epidemiologiczną na całym świecie. Zauważalne trendy technologiczne nie zawsze mają jednak pozytywny charakter. Ograniczone możliwości rozwoju w oparciu o nakład pracy, zwłaszcza w przypadku tak zwanego „rynku pracy pracownika”, tj. sytuacji, kiedy popyt na pracę przewyższa jej podaż, stanowią istotną rozpoznaną w teorii ekonomii oraz praktyce barierę rozwoju przedsiębiorstw. Zauważalna w krajowych warunkach niewystarczająca wydolność szkolenia zawodowego sprawia, że wciąż mamy bardzo ograniczony dostęp do wykwalifikowanej kadry potrafiącej odpowiednio korzystać z narzędzi określanych wspólnym mianem rozwiązań 4.0. Faktem jest, że rewolucja technologiczna przyśpieszyła zmiany na rynku pracy, a to wymaga szybkiego dostosowania i zdobywania nowych kompetencji. Technologie dostępne na rynku, wdrażane głównie w kontekście dużych firm, posiadają ogromny potencjał, który może być wykorzystywany oraz oferowany z powodzeniem w małych i średnich przedsiębiorstwach. Potwierdzają to wyniki przedstawione w Raporcie. Blisko 60% badanych podmiotów posiada już plan inwestycji na rzecz wdrażania technologii, co pokazuje, że problem transformacji technologicznej firm stanowi obecnie zagadnienie o strategicznym znaczeniu dla dalszego rozwoju przedsiębiorstw w Polsce. Konsekwencje dokonywanych wyborów przez kadrę najwyższego szczebla zarządzania są znaczące i trudno odwracalne, zwłaszcza we wspomnianej nowej rzeczywistości gospodarczej. W tym wypadku zdiagnozowanie i ocena zaawansowania transformacji w polskich przedsiębiorstwach przemysłowych sektora MŚP staje się kluczowym warunkiem do planowania strategicznego oraz codziennego zarządzania na poziomie operacyjnym przedsiębiorstwa, a także z punktu widzenia ogólnopolskiego wsparcia rozwoju prac badawczych, rozwojowych i innowacyjności w różnych dziedzinach gospodarki.
Wdrożenie rozwiązań transformacji technologicznej, które zwiększają elastyczność i szybkość reakcji przedsiębiorstwa na nowe warunki, sprawia, że badane firmy lepiej radzą sobie w czasie kryzysu. To wskazanie, jak i wiele innych powoduje, że omawiane opracowanie wypełnia istotną lukę o dużym znaczeniu dla praktyki gospodarczej w dzisiejszych warunkach pandemicznych oraz może być istotne dla tego, co wydarzy się w nadchodzących czasach postcovidowych. Raport koncentruje się na najważniejszych elementach zmian zachodzących w przedsiębiorstwach, tj. automatyzacja, digitalizacja oraz cyfryzacja. W przystępny sposób przedstawiony został pełen zakres zagadnień związanych z transformacją technologiczną. Warto zaznaczyć również, że wykorzystano najważniejsze, ale i szczegółowe rodzaje technologii, począwszy od systemów ERP aż po rozwiązania Big Data, a także liczne aspekty typowo produkcyjne. Autorzy zaproponowali 52 pytania badawcze, na które odpowiedzi udzielili właściciele przedsiębiorstw i ich kadra zarządzająca, a sformułowane wnioski z analizy przedstawionych materiałów posłużą w dalszej kolejności utworzeniu szeregu ważnych rekomendacji w celu rozwoju dobrych praktyk w zakresie wsparcia transformacji technologicznej przedsiębiorstw w warunkach polskich. Dostosowanie ogólnokrajowych programów wsparcia do potrzeb mniejszych firm może nastąpić tylko na podstawie rzetelnych i intensywnych badań empirycznych oraz adekwatnych opinii specjalistów. Raport będzie zatem pomocny w realizacji takich programów i projektów w przyszłości.
Szczególnym walorem raportu jest jego empiryczny charakter. Rozpoznawanie doświadczeń samych przedsiębiorców jest najcenniejszą podstawą wnioskowania w praktyce. Zakres badań dotyczących zagadnień związanych z Przemysłem 4.0 wydaje się być w polskich realiach gospodarczych wciąż dalece niezadawalający, w szczególności brakuje pogłębionych badań dotyczących szczegółowych problemów transformacji technologicznej na większych reprezentatywnych próbach przedsiębiorstw. Na uwagę zasługuje uzyskana wielkość próby badawczej. Zebrano aż 500 odpowiedzi przedsiębiorców i przedstawicieli firm z przedsiębiorstw przemysłowych sektora MŚP. Tym samym zrealizowany projekt i opis jego wyników w raporcie stanowi istotny wkład do praktyki oraz rozwoju badań w tym zakresie, inspirujący zarówno dla przedstawicieli podmiotów gospodarczych, jak i dla teoretyków. Warto przeczytać ten raport oparty na szczegółowych badaniach, ponieważ jest to ciekawa próba eksploracji zagadnień dotyczących czwartej rewolucji przemysłowej. Ze względu na praktyczne aspekty badania oraz doświadczenie zespołu Instytutu Analiz Strategicznych Fundacji Altum i Grupy Międzynarodowej Targi Poznańskie SA, raport stanowi znaczącą pozycję o wysokim poziomie badawczym. Do raportu powinny zajrzeć osoby należące do członków zarządów, komitetów sterujących i kierownictwa przedsiębiorstw, ale również osoby będące doradcami strategicznymi, interim menedżerami, analitykami i specjalistami ICT. Zawarte w nim wyniki pozwalają lepiej zrozumieć warunki wdrożenia technologii w nowej rzeczywistości gospodarczej. Pewnym jest, że występujący proces dyfuzji technologii dotknie nie tylko poszczególne przedsiębiorstwa, ale stanowił będzie istotny element ich otoczenia, a także przyszłości.
dr Adam Weinert
30 grudnia 2020
Według danych GUS w 2018 r. w Polsce działalność prowadziło 117,2 tys. przedsiębiorstw zaliczanych do przemysłów kultury i kreatywnych. Najliczniej reprezentowanymi dziedzinami kultury w 2018 r. były: Reklama (28,9 tys. podmiotów – po raz pierwszy uplasowała się na czołowym miejscu), Książki i prasa (27,0 tys.) i Architektura (18,8 tys.). W porównaniu do 2017 roku mieliśmy do czynienia z blisko ośmioprocentowym wzrostem liczby podmiotów (dokładnie 7,7%). To już kolejny wzrost gdyż zestawiając 2017 i 2018 rok również mieliśmy do czynienia z podobną skalą wzrostu (o 8,3%). Ten zwyżkowy trend świadczący o rozwoju polskiego sektora kreatywnego został w 2020 roku, podobnie jak cała gospodarka, zderzony z nową rzeczywistością związaną ze światową pandemią koronawirusa. Ograniczenia związane z walką z COVID-19 spowodowały zamknięcie, zahamowanie rozwoju lub zmianę charakteru funkcjonowania wielu dziedzin naszego życia. Jednocześnie nie jest niestety wykluczone, iż sytuacja pandemii (przez np. mutację wirusa) nie stanie się trwałym elementem naszej codzienności z którym przyjdzie nam nadal funkcjonować w przyszłości i to pomimo zaawansowanych planów związanych ze szczepieniami całych społeczności.
Dane GUS pokazują, że w 2018 r. podmioty zaliczane do przemysłów kultury i kreatywnych (w przeważającej mierze działające jako mikroprzedsiębiorstwa – 98,9% wszystkich podmiotów klasyfikowanych jako przemysły kultury i kreatywne) osiągnęły przychody w wysokości 83,3 mld zł, przy kosztach ogółem wynoszących 74,6 mld zł. (GUS, „Przemysły kultury i kreatywne w 2018 r.”, 30.03.2020). Jednocześnie ostatnie dane GUS dotyczące wpływu pandemii COVID-19 na podmioty działające w obszarze kultury w II kwartale 2020 r. pokazują zdecydowanie negatywne trendy w obszarze kultury. W II kw. 2020 r. spośród 4 691 zbadanych instytucji kultury 3 047 doświadczyło negatywnych skutków pandemii COVID-19, m.in. poprzez spadek przychodów z działalności gospodarczej (o 21,2% więcej w porównaniu z poprzednim kwartałem). Podkreślić należy iż badanie obejmowało instytucje kultury a zatem państwowe oraz samorządowe jednostki organizacyjne. Szczegółowe dane dotyczące niepublicznych podmiotów sektora kreatywnego nie są znane. Dzięki danym z rejestru REGON wiemy, że w pierwszych czterech miesiącach 2020 roku liczba podmiotów kultury zawieszających swoją działalność wynosiła 8 442 a wyrejestrowanych 3 174 podczas gdy nowo zarejestrowanych w tym czasie było 4 654 (GUS, „Wpływ pandemii COVID-19 na podmioty działające w obszarze kultury w II kwartale 2020 r.”, 19.10.2020). Ogólnopolskie dane pokazują wyraźnie twarde skutki pandemii, ale nie wskazują na ich szczegółowe uwarunkowania.
Nie wszystkie podmioty sektora kreatywnego jednoznacznie straciły na pandemii. Pewne zyskały na znaczeniu jak nowe media czy branża gier wideo/gamingowa. Czego przykładem są m.in. takie opracowania jak publikacje naukowe („Gry wideo jako forma komunikacji społecznej”), artykuły prasowe (Forbes, „Raport o stanie biznesu w czasie kryzysu epidemiologicznego: W branży gamingowej epidemia to czas bicia rekordów”) czy raporty („The game industry of Poland — Report 2020” z którego wynika, iż w naszym kraju gra już ponad 16 milionów użytkowników, branża zatrudnia blisko 10 tysięcy pracowników, a wartość rynku konsumenckiego szacowana jest na blisko 2,3 miliarda złotych – zaś wartość rynku e-sportu wynosi 43 mln złotych). W obliczu lockdownu różnych miejsc i sfer naszego życia znaczna część lub nawet całość (w zależności od okresu obostrzeń pandemicznych) działań kulturalnych różnych podmiotów sektora kultury została przeniesiona do, często dla siebie nowych, wirtualnych przestrzeni. W ten sposób globalna Sieć zyskała na znaczeniu czego widocznym przykładem są dane portalu Statista, pokazujące iż w marcu 2020 r. liczba użytkowników VOD (Video On Demand) w Polsce wynosiła 8,8 mln, a częstotliwość korzystania z VOD wzrosła o 12% (osiągając 84,2 mln wyświetleń) w porównaniu do danych ze stycznia bieżącego roku[1].
W obliczu zmian jakie wywołała sytuacja pandemii oraz wynikającej z niej ograniczeń funkcjonowania różnych aspektów życia w naturalny sposób urodziła się potrzeba zdobycia wiedzy i zebrania danych o aktualnej sytuacji i wpływie koronawirusa na pracę sektora kultury. Działania takie podjęto w różnej skali. Od ujęcia międzynarodowego po lokalne. Przykładem tego pierwszego jest ankieta European Creative Hubs Network „COVID-19 and Workers in the Cultural and Creative Sectors”[2], czy raport Komisji Europejskiej oraz Joint Research Centre (JRC) „European Cultural and Creative Cities in COVID-19 times”[3], który pokazuje jak zamknięcie miejsc kultury, blokady i ograniczenia w ruchu turystycznym spowodowane pandemią zagrażają ponad siedmiu milionom miejsc pracy w Europie związanych z sektorem kultury i kreatywnym.
Przenieśmy się jednak do poziomu z naszej perspektywy bliższego – lokalnego. Zacznijmy od Magdaleny Małachowskiej, która w kwietniu zrealizowała badanie sondażowe 39 podmiotów reprezentujących sektor kreatywny w Szczecinie[4]. Badania pokazały, że w perspektywie krótkoterminowej (do końca 2020 roku) większość badanych organizacji nie planuje zamknąć swojej działalności, a ci którzy zatrudniają pracowników, nie planują ich zwalniać. Przyczyną takiego podejścia jest to, że osoby pracujące w sektorze kreatywnym posiadają wąskie, bardzo specjalistyczne kompetencje zawodowe, które nie pozwalają przebranżowić się w szybkim czasie, a jedynie zdywersyfikować zakres i zasięg oferowanych przez siebie usług. W związku z czym przedsiębiorcy elastycznie reagują na zmieniającą się sytuację. Skupiając się na m.in. na czterech najistotniejszych dla nich działaniach, którymi są: 1. zwiększenie liczby zdalnych spotkań z klientami; 2. szukanie nowych możliwości na rynku; 3. przyglądanie się sytuacji i elastyczne podejmowanie decyzji; 4. przeniesienie się ze sprzedażą do świata online. Elastyczność możliwa jest dzięki specyfice sektora kreatywnego w postaci dużego rozproszenia i pracy w pojedynkę (w większości jednoosobowe działalności gospodarcze lub dwuosobowe studia projektowe – w których każdy pracuje na siebie). Jak zauważa autorka badania: „Na potrzeby projektów [badani] budują zespoły, wykonują pracę i przechodzą do nowych zespołów i projektów. Elastyczność, to przewaga przemysłów kreatywnych nad tradycyjnymi sektorami”. Istotnym czynnikiem pozwalającym przetrwać w tych niepewnych czasach pandemii są wcześniej zbudowane trwałe relacje, oparte na zaufaniu (ale i wzajemnym zrozumieniu) z klientami.
Kolejnym wartym odnotowania działaniem rzucającym więcej światła na sytuację sektora kultury w czasie pandemii była inicjatywa Wydziału Kultury i Dziedzictwa Narodowego Urzędu Miasta Krakowa, który we współpracy z ekspertami z Małopolskiego Instytutu Kultury i Miejskim Centrum Dialogu, przygotował ankietę „Krakowska kultura w czasie epidemii COVID-19”[5]. W badaniu wzięło udział 161 respondentów (reprezentujących osoby fizyczne, organizacje pozarządowe, instytucje kultury i przedsiębiorstwa prowadzące działalność kulturalną). Jakie pandemia wywołała skutki? Otóż 76% badanych zostało zmuszonych do odsunięcia lub przełożenia realizacji projektów/zadań, 61% odwołało planowane działania, a 52% przerwało projekty, które były już w trakcie realizacji. Jeśli weźmiemy pod uwagę działalność programową to 90% respondentów wskazało wpływ pandemii na nią – ponad połowa badanych (53%) wstrzymała swoją działalność programową a 34% znacznie ją ograniczyło. Zmuszonych do reedukacji zatrudnienia było 15% respondentów (dodajmy, że badanie trwało na przełomie marca-kwietnia), ale bardziej dramatyczne dane odnajdziemy gdy przeanalizujemy wpływ pandemii na współpracę z osobami na umowach cywilnoprawnych i samozatrudnionymi. Aż 75% respondentów wskazuje na wpływ COVID-19 w tym zakresie – z czego 57% (!) całkowicie zaprzestała nawiązywania tego typu współpracy.
Ponad połowa (54%) ankietowanych szacowała spadek przychodów o ponad 75% w okresie II-V 2020. Respondenci jako najbardziej dotkliwy problem spowodowany pandemią wskazywali odwołanie wydarzeń, czego efektem jest brak przychodów z prowadzonej działalności (48%). Pandemia spowodowała także zmianę zachowań konsumenckich (np. zmniejszeniem zainteresowania dobrami luksusowymi jak dzieła sztuki) czy brakiem możliwości prowadzenia działalności edukacyjnej traktowanej jako źródło dochodu. Pogorszenie sytuacji finansowej spowodowane jest także niemożnością kontynuowania współpracy sponsorskiej. Dodatkowo wskazywano na problem konieczności ponoszenia kosztów stałych (13%), kosztów czynszu (13%), kredytów i leasingów, księgowości, ZUSu itp, a także kosztów pracowniczych (20%). W konsekwencji o groźbie bankructwa lub likwidacji działalności wspominało w tamtym czasie 7% respondentów.
Jakie działania zaradcze podjęli w sytuacji pierwszej fali COVID-19 krakowscy przedstawiciele świata kultury? Ponad połowa (53%) z nich przeniosła swoje działania do sieci internetowej, ale podkreślali oni, iż nie są to jednak działania, które rekompensowałyby utracone przychody z tradycyjnej działalności w związku z tym, że w większości przypadków podmioty nie mają prawnej czy technicznej możliwości pobierania opłat za udostępniane treści online. Działania te mają nie tyle wymiar ekonomiczny co programowy i wizerunkowy (podtrzymanie kontaktu z odbiorcami, promocja marki, zapewnienie pracownikom ciągłości działań). Część badanych wprowadziło już oszczędności, redukując koszty (12%), w tym obniżając wynagrodzenia pracownikom oraz redukując etaty. Pojedyncze podmioty, 6 badanych, wskazało, że sytuacja zmusiła ich do przebranżowienia lub zawieszenia prowadzonej działalności.
Działania diagnozujące sytuację podmiotów sektora kultury podjęło również Miasto Poznań, które zleciło realizację badań Centrum Praktyk Edukacyjnych w Centrum Kultury ZAMEK. Jak piszą badacze odpowiedzialni za realizację i podsumowanie badań (Katarzyna Chajbos oraz Bartłomiej Lis): „badania składają się z dwóch części. W pierwszym ich etapie przygotowaliśmy (…) kwestionariusz ankiety, który został dostosowany do sytuacji osób związanych z instytucjami, organizacjami pozarządowymi, przedsiębiorców, wolnych strzelców, artystów i artystek, edukatorek i edukatorów kulturowych i wszystkich innych, którzy pracują w sektorze kultury. W ramach drugiego etapu badań zrealizowane zostaną wywiady indywidualne i grupowe, a także analiza treści internetowych”[6]. Badania zostały zrealizowane w okresie maj-czerwiec 2020 r., ankietę wypełniło 252 osób, zrealizowano 10 wywiadów indywidualnych oraz 6 zogniskowanych wywiadów grupowych, w których łącznie wzięło udział 41 osób, przeprowadzono też badanie etnograficzne w przestrzeni internetu (przeanalizowano działalność 18 podmiotów a analizą objęto hashtagi: #KulturaWkryzysie; #kulturanawynos; #Kulturawczasachzarazy; #kulturawczasachpandemii; #kulturawkwarantannie). Szczegółowy raport liczący 135 stron dostępny jest na stronie Wydziału Kultury UM w Poznaniu (pod hasłem: Badania Kultura Przyszłości). Raport zawiera opis wielu obszarów badawczych, ale na potrzeby tej publikacji skupie się na zaprezentowaniu jednego z nich – szczególnie istotnego. Jest to sfera trudności w realizowaniu działań on-line, które jak wykazałem wcześniej zyskał na szczególnym znaczeniu w dobie wprowadzanych ograniczeń i obostrzeń sanitarnych. Na pytanie wielokrotnego wyboru „Co, w przypadku podmiotu/inicjatywy, z którym/z którą jest Pan(i) związany(a), jest największą trudnością w realizowaniu działań online?” blisko połowa badanych (49,7%) wskazała na niewystarczające środki finansowe na wyprodukowanie dobrych jakościowo materiałów online. Wydaje się, że obawa o niską jakość wyprodukowanych materiałów pokazuje oprócz braków finansowych (w dobie pandemii jeszcze wzmacnianych) również pewne braki kompetencyjne czy kadrowe w tym zakresie i nieprzygotowanie sektora kultury do tak nagłego „cyfrowego zwrotu” – prezentacji swojej działalności online. Drugą pod względem ilości wskazań była odpowiedź pokazująca trudności pracy zdalnej w pandemii „pracuję w domu i jestem obciążony/a innymi obowiązkami (dzielenie przestrzeni pracy i wypoczynku, w tym obecność innych osób, np. dzieci)” wskazał ją co trzeci respondent (31,7%). Widzimy zatem dość wyraźnie, iż taki specyficzny tryb pracy wpływała na obniżenie jej kreatywności i produktywności. Co piąta osoba (22,8%) wskazała że nie posiada wiedzy na temat zwyczajów i preferencji swoich odbiorców – co jest zrozumiałe w sytuacji gdy wcześniej komunikacja z nimi odbywała się w formach tradycyjnych i przez bezpośrednie spotkania face to face. Taka sama liczba badanych (22,8%) twierdzi, że trudnością w realizowaniu działań online są niewystarczające umiejętności cyfrowe ich publiczności/odbiorców.
W tej szczególnie trudnej sytuacji sektora kultury istotne jest również to, że zaprezentowane powyżej badania kadr kultury w poszczególnych lokalizacjach nie stanowiły tylko diagnostycznych dokumentów, które zaspokoiły wiedzę, ale stały się jednym z elementów programowania przyszłych działań samorządów. Omawiane tu lokalne badania zawierały bowiem także komponent postulowanych działań czy propozycji, które mogłyby poprawić sytuację sektora kultury i kreatywnego. Wiedza z badań stała się jednym z elementów pozwalającym lepiej poznać potrzeby podmiotów sektora i zaprojektować takie rozwiązania, które byłyby im szczególnie pomocne w dobie światowej pandemii. W Krakowie pomoc samorządu związana była z dwoma grupami działań. Pierwsza grupa działań to m.in. obniżki czynszów za lokale miejskie, możliwości odroczenia spłaty ratalnej lub umorzenia należności podatkowych i publicznoprawnych, a także elastyczność w rozliczaniu już przyznanych grantów, możliwych do realizacji. Drugą grupą był pakiet działań wspierających nazwany „Kultura odporna”. W ramach tego programu zrealizowano: stypendia na działania twórcze i artystyczne (w 2020 roku wyłonionych zostało 60 laureatów i tym samym zwiększono pulę środków finansowych), program „Zakup dzieł” (łącznie 250 000 zł na wsparcie lokalnych artystów i twórców, którzy z powodu epidemii koronawirusa utracili źródła dochodu) czy otwarty konkurs ofert dla NGO na realizację inicjatyw z zakresu kultury, sztuki, ochrony dóbr kultury i dziedzictwa narodowego „Rezydencje artystyczne i wsparcie pracy twórczej w domach”[7].
W Poznaniu stworzono pakiet antykryzysowy dla kultury #PoznańWspiera obejmujący m.in.: „Badania Kultura Przyszłości” (o których pisałem wcześniej), Konkurs #KULTURANAWYNOS (celem głównym konkursu było wyłonienie, nagrodzenie i wyróżnienie najlepszych poznańskich inicjatyw kulturalnych, udostępnionych publicznie w okresie pomiędzy 11 marca 2020 r. a 15 czerwca 2020 r., prezentowanych z wykorzystaniem narzędzi internetowych lub innych dostępnych kanałów), „Program Stypendialny” dla osób związanych z poznańskim środowiskiem artystycznym (cel: „efektywnie zminimalizować dotkliwe konsekwencje obecnej sytuacji kryzysowej, ale także inspirować i mobilizować do tworzenia poznańskiej oferty kulturalnej w nowej rzeczywistości społeczno-gospodarczej”, program zrealizowano dzięki otwartej formule – nie było ograniczeń wiekowych – a łączna wartość przyznanych stypendiów w 2020 roku wyniosła 200 000 zł) oraz „Zakup dzieł sztuki” twórców związanych z poznańskim środowiskiem artystycznym przez Galerię Miejską Arsenał[8]. Co istotne w ramach przyjętego budżetu Miasta Poznania na rok 2021 podjęto między innymi decyzję o kontynuacji pakietu działań pomocowych na rzecz środowiska kultury „Poznań Wspiera 2021″. Pakiet działań planowanych w drugim roku pandemii dla indywidualnych beneficjentów obejmuje między innymi: 500 000 zł na specjalny program stypendialny dla twórców i pracowników kultury, bez ograniczeń wiekowych (w 2020 przeznaczono na ten cel 200 000 zł), 150 000 zł na zakup prac poznańskich artystów do kolekcji Galerii Miejskiej Arsenał (2020: 80 000 zł). Nowością w pakiecie będzie skierowany do przedsiębiorców program wsparcia czytelnictwa (dodatkowe 90 000 złotych na konkurs dla poznańskich księgarni). Wydział Kultury Urzędu Miasta Poznania podsumowuje, że w ramach pakietu „Poznań Wspiera” w roku 2020 interwencyjnym wsparciem samorządu objęto 158 osób (przez stypendia i inne wsparcie). Oprócz tego przeprowadzono 277 działań i projektów. Łącznie wydatki związane z interwencyjną pomocą dla środowiska poznańskiej kultury wyniosły 1 240 000 złotych[9].
Ostatnie dni roku to czas podsumowań, refleksji, życzeń. Od lat wiadomo, że w Nowy Rok warto „wejść tanecznym krokiem”. Życzenia amerykańskiego lidera w zakresie projektowania robotów nie jedną osobę porwą do tańca. Zespół Boston Dynamics przygotował nagranie, w którym roboty wykonują dopracowany układ taneczny do muzyki The Contours „Do You Love Me”. Chociaż piosenka pochodzi z 1962 roku, a sławę zyskała dzięki kultowemu Dirty Dancing – wielu skłoniła do refleksji i nie chodzi tu o miłość, o której mowa w tekście.
Czy to już czas, kiedy robot potrafi więcej? Jak ocenić taki stan rzeczy? Lepsze określenie to „piękne” czy „straszne”?
Spokojnie… Roboty są obecne w naszym życiu od dawna. Chociaż pierwszy działający robot powstał w 1738 roku, to jednak najstarszym zachowanym projektem robota humanoidalnego jest zbiór rysunków Leonarda da Vinci, datowany na rok 1495. Oczywiście nie wykonywał on energicznego Twista, ale mógł siadać, poruszać rękami oraz głową i szczęką.
Boston Dynamics jest amerykańską spółką, zajmującą się inżynierią i robotyką. Powstała w 1992 roku jako spin-off w Massachusetts Institute of Technology. Aktualnie 80% udziałów w spółce należy do koreańskiego koncernu motoryzacyjnego Hyundai Motor Co., a 20% posiada SoftBank. Firma tworzy roboty przeznaczone m.in. dla armii amerykańskiej. Od wielu lat w materiałach promocyjnych pokazuje imponujące osiągnięcia swojego zespołu. W podbijającym Internet filmie zaprezentowane zostały 3 typy robotów – Atlas – dwunożny humanoidalny robot, który już 2018 roku „popisywał się” sprawnością, wykonując skoki, obroty niczym z parkourowych zawodów; czworonożny robot Spot umiejętnościami tanecznymi zachwyca nas również już od ponad 2 lata oraz Handle, znany głównie z doskonałej sprawności w zakresie logistyki. Występ tej grupy na YouTube ma już ponad 4 miliony wyświetleń i w zawstydzającym znanych youtuberów tempie, pnie się wzwyż po karcie „na czasie”.
Roboty Boston Dynamics wzbudzają podziw publiczności od wielu lat. I chociaż tempo rozwoju może wzbudzać niepokój, to jednak w dalszym ciągu człowiek przy wsparciu robota więcej zyskuje niż traci, a nawet najbardziej ekscytujące popisy tych urządzeń zaplanowane i opracowane są przez istotę ludzką.
Obecna sytuacja
Z raportu Międzynarodowej Federacji Robotyki (IFR) możemy dowiedzieć się jak wygląda obecny stan robotyzacji w naszym kraju. Wskaźnik gęstości robotów w przeliczeniu na 10 tys. osób zatrudnionych przy produkcji przemysłowej w Polsce wynosi obecnie 42, gdy średnia dla całej Europy to 114. Oczywiście – ten rok pod względem rozwoju technologicznego był wyjątkowy i pewne obszary rozwinęły się o wiele szybciej niż prognozowano. Jak przewidują eksperci ABI Research w raporcie „Tech trends that will shape 2021” robotyzacja przemysłu będzie postępowała, ale z trudnościami. Analityk Rian Whitton w raporcie sygnalizuje, że pandemia ma wpływ na wolniejszą robotyzację w sektorach, które do tej pory nie zdecydowały się na doskonalenie przez zastosowanie robotów.
Czy warto?
Robotyzacja pozwala na poprawę jakości, wydajności, przyspieszenie działań. Mimo wielu zalet związanych z wdrożeniami, proces należy przeprowadzić w sposób przemyślany i dobrać odpowiednie rozwiązania, dostosowane do potrzeb konkretnej organizacji. Na przekonanych do rozwoju i wdrożeń czeka wiele możliwości wsparcia. Pojawiają się nowe ułatwienia związane z ulgą na robotyzację, coraz więcej propozycji na rynku, możliwość pozyskania dobrego wsparcia w zakresie projektów i wdrożeń. Chociaż wielu się zastanawia, warto samodzielnie odpowiedzieć na zadane w tekście tanecznej piosenki pytanie „Do you love me?”, pamiętając jednak, że roboty są obecne w naszej rzeczywistości od wielu lat.
Czas pandemii zmienia wiele aspektów życia społecznego. Na uwagę zasługuje efektywności komunikowania zdalnego na tle szans i sposobów wykorzystania kapitału ludzkiego w dobie nowych mediów i oczywiście pandemii, która jest okolicznością wzrostu zainteresowań ogólnospołecznych i co za tym idzie, poszerzeniem pola innowacyjności dla projektantów narzędzi komunikacyjnych. W całości układu danych tworzących model komunikowania elektronicznego można dostrzec podmiotowość uczestnika aktów komunikacyjnych. Z perspektywy kulturoznawczej jest to zawsze ktoś, kto nawet epizodycznie wykorzystując narzędzia komunikacji audiowizualnej, stosuje odniesienia do sfery wzorców napływających wraz ze strumieniami kultury popularne. Celem artykułu jest sugestia podniesienia jakości kontaktów zdalnych poprzez utrzymanie jej w granicach reguł sztuki. Dotyczy to kontaktów uprawianych w różnych okolicznościach życia społecznego. Może to stać się molekularnym wkładem każdego z nas w kapitał społeczeństwa, które na chwilę zamrożone na „stop klatce” załaduje właściwą energię na potrzeby przyspieszonego tempa rozwoju, zaraz po uruchomieniu gospodarczego „play”.
Sama czynność myślenia jest obecna w każdym akcie komunikacji interpersonalnej. Myślimy mówiąc i myślimy słuchając. W łańcuchu operacji myślowych, za pomocą których interpretujemy wypowiedziane słowa, istotną rolę odgrywają spostrzeżenia, które wspierają procesy poznawcze. Odbieramy nie tylko sygnały ciała osoby mówiącej, ale także to, co dzieje się w tle postaci. W realnych sytuacjach komunikacyjnych, jeśli tło nie jest zaaranżowane jako znaczący kontekst tematu rozmowy, zarówno w trakcie jak i po spotkaniu, rozmówcy nie przykładają uwagi do tego, jakie książki leżą na biurku lub co wisi na ścianie za plecami rozmówcy. Inaczej rozgrywa się proces dekodowania szczegółów tła, gdy mamy do czynienie z komunikowaniem on-line. Pośrednictwo ekranów wyzwala nowy rodzaj percepcji a każde nowe zjawisko w pierwszej kolejności szuka doświadczenia już istniejącego w innych obszarach życia. Dla komunikowania audiowizualnego w trybie on-line najszybszym odniesieniem bywają doświadczenia odbioru telewizji, która w dużej mierze techniki obrazowania zaczerpnęła z kinematografii.
Użyty w tytule zwrot „myślenie kadrem” zapożyczony został z żargonu twórców filmowych. O pewnych reżyserach zwykło się mówić, że tworząc filmy „myślą aktorem” a o innych, tych skupionych podczas realizacji na kompozycji obrazu, że „myślą kadrem”. W procesie tworzenia dzieła filmowego (jest to proces nie tylko twórczy, ale także technologiczny), widok rzeczywistości zostaje przycięty do prostokątnych ram oddających kształt pojedynczej klatki na taśmie filmowej. Zarówno samą ramkę jak i treść pojedynczego obrazu nazywamy kadrem. Dla odbiorcy granice tego wycinka rzeczywistości są granicami konwencji. Z zasady, wszystko, co obejmujemy kadrem fotograficznym lub filmowym, jeszcze w chwili rejestracji należy do fizycznie istniejącej rzeczywistości, jednak na dalszych etapach życia utworu pierwotny obraz traci kontakt z rzeczywistością. Utwór, choćby w postaci pojedynczego ujęcia, już jako przedmiot estetyczny zostaje przekazany odbiorcy i wówczas dość radykalnie zmieniają się sensy wszystkich zauważonych szczegółów wchodzących w skład kadru. Elementy te stają się obiektami szybkich i kulturowych interpretacji. W tym prawdopodobnie jedynym przypadku, kulturowość nie stoi w sprzeczności ze zjawiskami mierzonymi w setnych częściach sekundy. Kolory i kształty tworzą błyskawiczne nastawienie odbiorcy do odczytywania znaczeń. Zwłaszcza widoki znanych przedmiotów nadają klimat i równocześnie stanowią podkład rozumienia treści informacji. Nieco spokojniej elementy kadru przyjmowane są jako rezultat świadomego i estetycznie ukierunkowanego działania nadawcy. To nastawienie będzie miało istotny wpływ na zjawiska pandemicznej komunikacji on-line.
Z perspektywy widza, zawartość kilkusekundowego ujęcia lub sekwencji ujęć opartej na idei kadru, który zawsze jest najmniejszym, elementarnym budulcem materiału emisyjnego, nie mieści się „w czasie” realnie dokonanej percepcji. Odbiorca poddany jest stanowi, którego czas trwania poddany jest cechom osobowości, czyli jest czasem psychologicznym. Zatem wykadrowane ujęcie trwające kilka sekund może zajmować myśli odbiorcy w kolejnych minutach projekcji a czasami przechodzi w stan mentalny oderwany od czasu sensu. Zjawisko to jest pożądane z punktu widzenia twórców sztuki i potocznie nazywa się „przeżywaniem” dzieła filmowego. Warto zauważyć, że analiza obrazu filmowego, który zapadł w pamięci odbiorcy, choć intencjonalnie mieści się w założeniach twórców dzieła, nie sięga wyobrażeń na temat okoliczności sprzyjających lub nie sprzyjających rozwijaniu samoistnego powracania zapamiętanych wrażeń. Widz po wyjściu z seansu wraca do swojego domu. Dom jest inny niż sala kinowa. Twórcy seriali telewizyjnych wyszli naprzeciw temu kontrastowi i proponują wnętrza na ekranie podobne do tych, w jakich mieszkają telewidzowie. Świat przedstawiony ma zabarwiać realne życia a realne życie ma tłumaczyć świat przestawiony. Wszyscy kreatorzy sztuk fabularnych, seriali telewizyjnych, filmów pełnometrażowych i reklamowych mają tego świadomość. Dlatego starannie komponują elementy kadru, aby utrzymać w pewnej dyscyplinie odniesienia przedmiotowe. Scenografowie na planie filmowym dokładają i usuwają z kadru wszystko, co może zakłócić lub osłabić wymowę scenariusza w danym epizodzie, dialogu lub nawet niemym pejzażu użytym jako tło akcji. Tak było i jest w obszarze sztuki, w którym do naszych domów wnosimy elementy ekranowych fikcji.
Jak zatem można zdiagnozować nową sytuację komunikacyjną, w której realne życie przeniosło się w obszar powszechnie stosowanych kodów rejestracji i transmisji obrazu?
Odpowiadając na to pytanie warto skorzystać z najnowszych badań. Raport „Społeczeństwo informacyjne w Polsce w 2020 r.” (GUS – informacje sygnalne z dnia 21.10.2020) opisuje, że w bieżącym roku skala dostępu do Internetu w polskich domach zwiększyła się o 3,7p.proc. w porównani z rokiem 2019. Tym samy udało się osiągnąć dość imponujący rezultat – 90,4% gospodarstw domowych jest już podłączonych do sieci. Rodzaj posiadanych łączy zróżnicowany jest ze względu na typ gospodarstwa, klasę miejsca zamieszkania oraz stopień urbanizacji. Za najistotniejszą w kontekście tematu, należy uznać informację, że „dostęp do Internetu częściej posiadały gospodarstwa domowe z dziećmi niż bez nich”. Można wnioskować, że jakiś udział w tym wyniku posiadają potrzeby związane ze zdalną edukacją, które skokowo przeobraziły zakres znaczeniowy takich szkolnych czynności jak „prowadzenie lekcji” lub „spotkania z rodzicami”. Podobnie w szkolnictwie wyższym, wykłady i ćwiczenia prowadzone w trybie on-line stały się inne pod względem siły oddziaływania obrazu i dźwięku niż to miało miejsce przed pojawieniem się pandemii w życiu społeczeństw. W tym samym zakresie przemian należy zauważyć zdalną komunikację w biznesie, nowe standardy komunikacji pacjent-lekarz czy ożywienie medialne w działaniach ośrodków psychologicznych, duszpasterskich i terapeutycznych. Model komunikacji R. Jakobsona, stworzony na potrzeby ujęcia języka jako systemu znaków, zdawał się być do niedawna ponadczasowy i niezniszczalny. Prawdopodobnie nie runął on do końca, ponieważ nadal istnieją nadawcy i odbiorcy oraz pomiędzy nimi czynniki, słynne „cztery K”, czyli komunikat, kontakt, kod i kontekst. Zaledwie cztery lata po śmierci Jakobsona, w roku 1982 powstaje system internetowych rozmów IRC. Zaczyna się epoka kontaktów „na żywo”, którą dziś reprezentują pełne możliwości powszechnej komunikacji audiowizualnej w czasie teraźniejszym. Tor tego przyspieszonego rozwoju trochę zaskakująco zrównał się z innym dynamicznie rozwijającym się kodem, jakim jest język sztuki filmowej. Znane do tej pory jedynie w kinie i telewizji pojęcie kadru stało się kluczowym wyznacznikiem obrazu na ekranie, który – jak wiemy ze statystyk – jest już codziennością w życiu 9 na 10 Polek i Polaków. Czy kadr jest piątym czynnikiem, słowem na literę „K”, które można wprowadzić do schematu komunikacyjnego Jakobsona? Warto odnieść się do poniższej ilustracji.
W komunikacji on-line przekazanie komunikatu dokonuje się za pomocą kadru. Jaką funkcję pełni kadr w roli czynnika schematu aktu mowy transmitowanej poprzez sieć? Najpierw sprawdźmy, czy ta funkcja nie pokrywa się znaczeniowo z funkcjami, jakie poszczególnym czynnikom przydzielił sam Jakobson. Gdy jako najbardziej wyeksponowany w schemacie aktu komunikacyjnego pojawia się kontekst, podkreśla on funkcję poznawczą. W sytuacji prezentacji w trybie on-line, zależność treści jakiegoś fragmentu tekstu nie tyle zależy od treści i słów poprzedzających widok tekstu, co właśnie efekt zmiany kadru. Gdy nadawca udostępnia ekran swojemu odbiorcy i równocześnie wyjaśnia zza kadru jaki jest cel lub potrzeba ukazania ilustracji, to silniejszy jest obraz niż słowo komentarza. W postępie pokazywania kolejnych slajdów ta kontekstowość ulega zmianie, rośnie oczekiwanie na komentarz zza kadru, zwłaszcza, gdy kompozycja (layout) prezentacji jest w całości poddana jednej estetyce. Sprawdźmy dalej. Funkcja fatyczna języka jest nastawiona na nawiązanie lub podtrzymanie kontaktu. Ludzie, którzy dzisiaj wzajemnie widzą się na ekranach raczej obiecują sobie spotkanie w realnych warunkach. Podobnie funkcja metajęzykowa łączona z kodem lub poetycka zawarta w komunikacie, nie oddają zakresu funkcji jaką przynosi kadr w komunikacji „ekran w ekran” w zastępstwie kontaktu „twarzą w twarz”.
W kadrze może pojawić się nadawca lub w jego imieniu grafiki, napisy, fotografie, animacje. Zwłaszcza w tym ostatnim przypadku możemy zauważyć tendencje do odkrywania form dynamizujących przekaz. Techniki animacyjne była oczywiście znane, lecz niewygodne w praktyce występów publicznych, ich znaczenie wzrosło teraz. W komunikacji zdalnej słabnie natomiast interakcja, czyli wzajemne oddziaływanie odbiorcy i nadawcy komunikatu. Odczuwają to nauczyciele prowadzący lekcje zdalne w szkołach. W bezpośrednim kontakcie z grupą uczniów, istotnym narzędziem wpływu jest kierunek spojrzeń. W zależności od temperamentu i typu osobowości, spojrzenia są mniej lub bardziej znaczące, ale zawsze to na kogo lub na co patrzy nauczyciel w trakcie mówienia, niesie ze sobą jakąś wagę. Przenoszenie spojrzenia w przestrzeni naturalnej architektury klasy szkolnej modeluje stan uwagi uczniów. W realnie prowadzonych zajęciach, do dyspozycji pedagoga należy też możliwość dyskretnego odejścia od kontaktu wzrokowego lub przekierowania uwagi na inny cel niż własna twarz w sytuacji niezręcznej lub konfliktowej. Tego brakuje w zdalnym nauczaniu, skutkiem czego obserwujemy epizody wrogiego i zarazem brutalnego wykorzystywania kadrów, charakteryzujących się zbliżeniem twarzy nauczycielskiej z odległości dwa razy bliższej niż przewiduje to najmniejszy dystans proksemiczny w standardzie architektury sal dydaktycznych. Zacznijmy jednak „myśleć kadrem”. To nam pomoże usunąć zbędne elementy kadru, występujące w tle rozmówców przypadkowe przedmioty, które nic lub niewiele znaczą w rzeczywistości a w granicach symbolicznych nastawień. Podsumujmy:
„Myślenie kadrem” jest trafną choć niepoprawną gramatycznie figurą stylistyczną, która w zakresie znaczeniowym oddaje funkcję procesu analitycznego, który towarzyszy aktom komunikowania dokonywanym przy użyciu kamer i mikrofonów równocześnie. W tej komunikacji nie tylko nasz obraz, ale także nasza uwaga przechodzi przez filtr uwarunkowań technicznych. Wspólnym odniesieniem kontroli merytorycznej i technicznej przekazu jest kadr, traktowany jako prostokątny wycinek rzeczywistości przedstawianej. Treści występujące wewnątrz kadru podlegają interpretacji odbiorcy, który granice kadru przyjmuje jako granice konwencji. Jesteśmy świadkami tworzenia się nowej, samodzielnej konwencji rozmów zdalnych. Aktualnie toczy się dyskusja wokół potrzeby używania kamer. Zanim zapadnie być może „wyrok”, aby dla komfortu wszystkich, przyjąć ikonę przekreślonej kamery jako powszechnie stosowany znak przyjaznego kontaktu, zastanówmy się, czy odrobina wysiłku podyktowana myśleniem opartym na regułach kompozycyjnych kadru, nie uratuje bastionu interakcji, jakim jest wzajemny widok partnerów komunikacji.
Zbieramy myśli w nadziei na zakończenie globalnej pandemii. Czy wymuszona izolacja pustoszyła czy może nasyciła sektor kreatywny? Są podmioty, dla których ten rok jest najlepszym w historii ich działalności. Netflix w 2020 roku zapewne zarobił ok. 3 miliardów dolarów netto, zwiększając tym samym swoje dochody o ok. 100% w zestawieniu z poprzednim rokiem działalności. To całkowity rewers sytuacji twórców nie działających w ramach dużych korporacji. Zawieszenie działalności podmiotów sektora kultury pozostawiło wielu twórców nie tylko bez stałego źródła dochodów, ale również poza systemem ubezpieczenia społecznego.
Zmiany w funkcjonowaniu artystów i twórców wywołane pandemią koronawirusa SARS-CoV-2, wynikające z zamrożenia funkcjonowania wielu placówek kulturalnych, scen, przestrzeni koncertowych, zatrzymanie prawie całej działalności artystycznej było fenomenem bez precedensu, wprowadzonym praktycznie z dnia na dzień. Wykorzystano możliwości internetu oraz takich działań w przestrzeni publicznej, które nie naruszały rygoru sanitarnego. Nie miały one jednak charakteru rekompensującego utratę zarobków.
Artyści, których zasięg aktywności przekracza polską scenę artystyczną, zostali zatrzymani
w kraju bez możliwości realizacji zobowiązań artystycznych, tras koncertowych, zakontraktowanych przedstawień, realizacji prac twórczych i wystaw zlokalizowanych poza Polską. Odwołane wydarzenia (te w Polsce i poza jej granicami) przesuwane są na terminy późniejsze, jednak znaczna część z nich po prostu w ogóle nie będzie już miała szans na realizację.
Istotnym, a słabo dostrzeganym w debacie medialnej aspektem aktywności artystycznej jest jej procesualność. Spektaklu czy koncertu nie da się zestawić z dostarczeniem usługi, czy produktu przez przedsiębiorcę innej branży. Zamrożenie kalendarza artystycznego na choćby miesiąc, dezorganizuje pracę artystów i organizacji artystycznych, wpływa na cały sezon artystyczny. Wielu artystów pracuje bez umowy o pracę, w modelu tzw. „portfolio career” – równocześnie w wielu projektach, zespołach artystycznych tworzonych do danego programu artystycznego. działania. Raz utracone terminy są trudne do odpracowania w innej części roku, w której zaplanowane są kolejne premiery, trasy koncertowe, wystawy, konkursy i festiwale.
Jednym z bardziej dokuczliwych kosztów obciążającym samozatrudniających się artystów jest relatywnie wysoki koszt ubezpieczeń społecznych, składek ZUS, które należy płacić mimo drastycznego spadku dochodu. Ich zawieszenie lub odroczenie postulowano od pierwszych dni obostrzeń. Dodatkowo, ograniczone możliwości uzupełnienia budżetu domowego artysty w sezonie letnim, zmniejszona ilość wydarzeń festiwalowych, plenerowych znacząco uszczupli roczny budżet artysty w 2020 roku.
Na budżet artystów (szczególnie w twórczości z obszaru sztuk wizualnych), znacząco wpływają koszty materiałów i procesów wytwarzania dzieł, przy czym wynagrodzenie z ich sprzedaży – ze względu na znaczące ograniczenie rynku i dochodów zamawiających – wpłynie kiedyś lub nigdy. Tymczasem nie widać możliwości zwrotu czy rekompensaty kosztów poniesionych w toku pracy przed epidemią i w je trakcie. Klauzula o „sile wyższej”, dzięki której można zrezygnować z umowy bez konsekwencji finansowych, paradoksalnie w sytuacji pandemii mniej chroni artystę i wykonawcę dzieła niż zamawiającego. Sprawia ona, że w praktyce łatwo zerwać kontrakt bez wypłacania nawet częściowego honorarium za już wykonaną przez artystę pracę i bez pokrycia kosztów zakupionych materiałów.
Głosy artystów, którzy wypowiadają się w mediach brzmią alarmująco i apokaliptycznie, czytamy w mediach, że: „etap kwarantanny przetrwają tylko najsilniejsi”, „po kwarantannie zacznie się wojna o zlecenia, powrót na rynek”, „jeśli kwarantanna potrwa dłużej niż pół roku rynek przestanie istnieć”, „bardzo wielu twórców żyje w warunkach prekariatu, bez żadnych ubezpieczeń, oszczędności, szansy na emeryturę, w Polsce branża kulturalna jest najniżej opłacana” Pogorszanie warunków bytowych twórców będzie się zapewne pogłębiać, skoro nawet relatywnie dobrze funkcjonujący w Polsce rynek książki skurczył się w ostatnim kwartale, wg szacunków wydawców do 40-60%.
Środowiska artystyczne od początku trwania pandemii alarmowały władze i opinię publiczną o szczególnie trudnej sytuacji artystów, których spora ilość nie posiada systemowej ochrony środków utrzymania w obliczu braku możliwości wykonywania pracy.
Na tle przeglądu środków podjętych przez wszystkie kraje europejskie i liczne kraje poza Europą, Polska reakcja w zakresie wsparcia artystów realizowana głównie przez rząd oraz podległe mu instytucje, wydaje się dość umiarkowana, zarówno w zakresie różnorodności środków, wartości procentowych przeznaczonych na ten cel kwot, jak i szybkości działania. Choć zdania na temat adekwatności zaplanowanych i wypłaconych kwot pomocy są – oczywiście – podzielone. Istotną część wspomagania artystów w sytuacji pandemii przejęły również samorządy oraz instytucje im podległe. Szczególnie widoczną rolę w tym zakresie mają prezydenci miast metropolitalnych takich jak: Gdańsk, Katowice, Kraków, Lublin, Łódź, Poznań, Szczecin, Warszawa i Wrocław, którzy wspólnie w ramach Koalicji Miast dla Kultury prowadzą kampanię na rzecz kultury i twórców. Samorządy miejskie i gminne wdrożyły własne rozwiązania wsparcia dla ludzi kultury, w tym szczególnie artystów, organizacji pozarządowych i instytucji kultury.
Co nas czeka? Warto zwrócić, choćby sygnalizacyjnie, uwagę – bo sprawa jest bardzo istotna – na kwestie zamrożonej relacji artystów i twórców z publicznością. Z jednej strony możemy być spokojni, że publiczność, odbiorcy oferty aktywności twórczych, z racji kilkumiesięcznej abstynencji pospieszy na wydarzenia i działania artystyczne zaraz po ograniczeniu czy zdjęciu obostrzeń sanitarnych. Z drugiej strony, odbudowa wzajemnego zaufania może potrwać dłużej, jeśli zakończenie epidemii w Polsce się odwlecze. Pełzająca epidemia może wprowadzić spore zamieszanie w odmrażaniu aktywności kulturalnych „na żywo”. Dotyczy to przede wszystkim gotowości publiczności do aktywności bez obaw, lęku o zdrowie, w działaniach kulturalnych. To obliguje artystów do poświęcenia uwagi na odbudowę relacji zaufania z publicznością, w oparciu o swój autorytet i talent potwierdzony wieloma wymiarami statusu artysty.
Kryzys pandemii ujawnił jak kruche są podstawy prawne zabezpieczenia społecznego artystów w Polsce. Tworzone interwencyjnie regulacje ministra i budowane naprędce akcje i programy działania uzmysławiają, że wszystkie te narzędzia potrzebne są nie tylko do gaszenie nagłego pożaru w ekosystemie kultury, ale do zapewnienia mu zdrowego funkcjonowania na co dzień. Do tego celu potrzebne są przejrzyste reguły gry i stabilne punkty odniesienia.
Obszar aktywności artysty niezależnego charakteryzowany jest przez samych twórców jako praca wyłącznie w trybie umów o dzieło i posiadanie niewielkich oszczędności. Już pierwszy, dwutygodniowy zakaz organizacji wydarzeń w praktyce zamroził branżę na wiele miesięcy do przodu. W najtrudniejszej sytuacji znalazły się osoby samozatrudnione oraz zatrudnione na umowy cywilnoprawne, z ograniczonymi możliwościami korzystania z nawet skromnych pakietów socjalnych. Paradoksalnie, zakres, siła i nagłość oddziaływania tych zdarzeń, w tym szczególnie izolacji społecznej, nie spowodowała rozszerzenia – i tak już obszernego – katalogu wyzwań stojących na co dzień przed artystami w Polsce. Wydarzenia te jednak obnażyły braki systemowe lub niewystarczająco solidne fundamenty prawne i ekonomiczne działalności artystów. Pandemia znacząco ponagliła konieczność znalezienia remedium na chroniczne problemy artystów obecne w polskim ekosystemie kultury od wielu lat. Spektrum problemów i przyszłych zagrożeń dla statusu i praktyki zawodowej artystów, które uwypukliła epidemia koronawirusa, dotyczą bardzo realnych, egzystencjalnych wymiarów bytu artysty. W najbliższych miesiącach przekonamy się o skuteczności środków podjętych przez rząd w celu ochrony artystów przed skutkami pandemii, ale co ważniejsze przekonamy się o realności zapowiadanej przez ministra determinacji w przyspieszeniu prac i doprowadzenia do przyjęcia ustawy o statusie artysty.
Founderzy często zgłaszają swoje startupy do programów akceleracyjnych czy inkubacyjnych. Kiedy startup chce zaistnieć w mediach bierze udział w konkursach a kiedy potrzebuje finasowania zgłasza się do inwestora VC. Za każdym razem podlega ocenie przez specjalistów w swoich dziedzinach. Jeśli zastanawiasz się na co zwracają uwagę oceniający ten artykuł z pewnością Ci pomoże. Ocena projektów technologicznych w dziesiątkach programów i konkursów oraz setki przegadanych godzin z inwestorami uwypukliła mi kwestie, na które zwracają uwagę niemal wszyscy. W tym artykule skupię się na ocenie przez pracowników funduszy typu venture capital.
Jednym z ważniejszych czynników jest unikalność technologii. Jeśli to zwykły pomysł bez dowodów na unikalność lub możliwość ochrony własności intelektualnej to niezbyt dobrze. Każdy z nas wpadał przecież na pomysły które potem zupełnie niezależnie od nas realizowali inni. To właśnie realizacja jest kluczowa a patenty pokażą oceniającym, że twój projekt jest unikalny w skali świata i że sporo pracy już zostało wykonane
Drugim ważnym czynnikiem jest gotowość do uruchomienia produkcji. Jeśli technologia jest udowodniona i wolna od wad, a proces wytwarzania został już zainicjowany przez produkcję znacznych ilości (lub jest to łatwe, np. w przypadku powielania oprogramowania) to znaczy, że ryzyko niepowodzenia jest ograniczone. Znacznie gorzej wygląda sytuacja w przypadku, gdy technologia powinna działać w teorii, ale dotychczas nie była ona wypróbowana.
Im większa wartość rynku tym lepiej, warto zwrócić uwagę na to czy kierując produkt do innej grupy docelowej nie trafimy na inny, większy rynek.
Podobnie jest z marżą, niska nie jest interesująca – w końcu zawsze znajdzie się większy kto może zaniżać ceny swojego produktu do momentu, kiedy znikniemy z rynku i przestaniemy być zagrożeniem.
Oceniający będą zwracać uwagę na siłę konkurencji na rynku. Jeśli rynek jest dojrzały i zdominowany przez kilka międzynarodowych firm ze znaczącymi zdolnościami badawczymi oraz z silnym, rozwiniętym marketingiem i finansowaniem raczej nikt nie zwróci uwagi na twój projekt.
Kolejna aspekt związany z konkurencyjnością dotyczy tego co sprzedajesz. Jeśli jedyną przewagą twojego produktu lub usługi jest cena to możesz raczej zapomnieć o pozytywnej ocenie. Produkt/usługa ma być kilka razy lepsza niż to co oferuje konkurencja w jednym lub więcej obszarów kluczowych dla klienta i nie jest gorsza w innych obszarach.
Nie można też zapomnieć o dostępności do rynku. Najlepiej, jeśli potencjalni, globalni odbiorcy są już określeni (lub mogą być łatwo dookreśleni). Kanały sprzedaży można zainicjować tak szybko jak, tylko produkt zostanie ukończony lub istnieją dobrze ugruntowane kanały dystrybucyjne dla produktu/usługi. Ogólne opisanie potencjalnych odbiorców i dystrybutorów oraz brak widocznych barier w dostępie do nich może być niewystarczające, choć stworzenie listy wymagałoby wiele pracy.
Jeśli nie wiesz kto jest twoją grupą docelową albo niezwykle trudno do niej dotrzeć ‑ trudno będzie o satysfakcjonującą Cię ocenę.
Warto zwrócić uwagę na konserwatyzm odbiorców. Kiedy grupa odbiorców jest bardzo konserwatywna z tendencją do podejścia „wypróbuj i zaufaj” oraz opiera się nowym rozwiązaniom przez wiele lat mimo wielu mocnych zalet istniejących produktów i usług trudno będzie Ci zadowolić oceniających. Zupełnie inaczej będzie wyglądała ocena jeśli twoją grupą docelową są trendsetterzy – może to oznaczać, że grupa odbiorców jest bardzo otwarta na innowacje i eksperymenty. Zakup twoich produktów lub usług może być podyktowany chęcią wypróbowania.
Niezwykle ważne jest zaangażowanie i doświadczenie biznesowe zespołu. Oceniającym, szczególnie tym którzy są zainteresowani inwestycją, bardzo zależy na twoim pełnym zaangażowaniu. Udowodnij im to, pokaż, że członkowie zespołu chętnie zrezygnowaliby z aktualnej pracy, zainwestowali swoje oszczędności życiowe albo zastawili swoje domy, aby sprawdzić komercyjne możliwości realizacji projektu. Kiedy zespoł uważa, że ich praca jest zakończona i nie są skłonni przeznaczyć kolejnego czasu na prace przy tym projekcie – nie zainteresujesz oceniających. To ty masz rozwijać projekt, a nie oni.
Na koniec zostawiłem doświadczenie biznesowe zespołu. Tu sprawa jest dosyć prosta. Osoby bez doświadczeń są mniej wiarygodne i jest większa szansa, że popełnią błędy podczas realizacji projektu, których „stary wyga” raczej nie popełni. Istotne jest, aby członkowie zespołu mieli na koncie zrealizowane podobne projekty zakończone sukcesem. Chodzi o komercyjne wykorzystywanie nowych technologii.
Zespół powinien się wzajemnie uzupełniać na tyle na ile to możliwe. Nie bez powodu piszę o zespole. Projekty jednoosobowe nie są interesujące dla oceniających. Wynika to z ryzyka że kiedy Ciebie nie będzie, nie będzie projektu. Nie chodzi tu o złą wole ale musi być ktoś kto pociągnie dalej twój projekt kiedy tobie stracisz chęci, albo przyczyny losowe uniemożliwią Ci dalszy udział w projekcie. Nie musisz od razu budować wielkiego zespołu. Wystarczy, że zgromadzisz wokół siebie niewielką grupę osób obdarzonych komplementarnymi umiejętnościami, które łączy wspólny cel, cele cząstkowe oraz nastawienie. Każdy z członków zespołu powinien czuć się współodpowiedzialny za sukces i dokładać wszelkich starań żeby projekt mógł rozwijać się z sukcesem.
Analiza własnego start-upu pod kątem przedstawionych powyżej aspektów może być drogą do zwiększenia szansy na pozytywną ocenę, warto zastanowić się czy któryś z elementów nie wypada znacznie gorzej od pozostałych. Czasem niewiele da się zrobić. Na przykład kiedy realizujesz projekt oparty na oprogramowaniu to ochrona własności intelektualnej będzie niezwykle trudna albo wręcz niemożliwa. W tym miejscu raczej nie zdobędziesz dodatkowych punktów. Z pewnością da się poprawić inne elementy twojego projektu tak aby oceniający zauważyli potencjał twojego projektu. Twoją przewagą jest jedynie cena? Znajdź inne przewagi konkurencyjne. Rynek jest za mały? Znajdź większą niszę.
Jako badacz kultury postanowiłem podejść do napisania niniejszego artykułu z określoną, dla niektórych być może dość oczywistą, tezą. Można sprowadzić ją do stwierdzenia, że zarówno organizacje kulturalne, jak i ich publiczność, ściśle podlegają nieustannym zmianom gospodarczym, technologicznym i społecznym, od których bezpośrednio zależy forma relacji, jaką obie grupy budują między sobą. W tym sensie już we wstępie należałoby uznać, że w minionych dziesięcioleciach powojennych nic tak znacząco nie wpłynęło na sposoby funkcjonowania organizacji kulturalnych i odbiorców ich oferty jak właśnie doświadczana w ostatnich miesiącach pandemia.
Prześledźmy wydarzenia, w których uczestniczymy w Polsce od marca 2020 roku. Wybuch pandemii COVID-19 z dnia na dzień zaburzył funkcjonowanie organizacji sektora kultury. Kiedy Rządowy Zespół Zarządzania Kryzysowego podjął decyzję o czasowym zamknięciu filharmonii, oper, operetek, teatrów, muzeów, kin, domów kultury, bibliotek, galerii sztuki i innych instytucji kultury[1] – uczestnictwo w kulturze w tradycyjnym rozumieniu przestało być możliwe. W trosce o bezpieczeństwo Polaków odwołano niezliczoną liczbę koncertów, spektakli, wystaw, warsztatów i innych planowanych wydarzeń. Dla przedstawicieli sektora kultury był to ogromny szok. Oto, z dnia na dzień, poszczególne organizacje musiały znaleźć własną odpowiedź na nową sytuację. Zaobserwowane reakcje były różne: od zdecydowanych i szybkich decyzji o przeformułowaniu i przeniesieniu elementów programu do Internetu, po skrajną hibernację i całkowite zawieszenie swojej działalności.
Wydaje się, że w kontekście toczonych w sektorze kultury debat pandemia dowiodła kilku rzeczy. Przede wszystkim, przekonanie o wzrastającym znaczeniu Internetu zarówno w obszarze uczestnictwa, jak i zarządzania organizacjami kulturalnymi jest dziś jeszcze bardziej zasadne. Co jednak kluczowe to fakt, że omawiana sytuacja wymusiła na organizacjach sektora kultury natychmiastową adaptację. Kwestie, o których mówiło się niekiedy w formie życzeniowej i w odniesieniu do przyszłości, musiały być urzeczywistnione „tu i teraz”. Digitalizacja, przeniesienie działań twórczych i programowych do sieci, wzmocnienie dialogu z publicznością to tylko niektóre efekty uboczne rozwoju pandemii.
Media nieustająco donosiły i donoszą o aktualnych działaniach organizacji kulturalnych, stanowiących odpowiedzi na omawiany kryzys. Jedną z krajowych instytucji kultury, które natychmiastowo zareagowały na wyjątkową sytuację był Teatr Nowy w Poznaniu. Już 12. marca, czyli w dzień, w którym decyzja rządu dotycząca tymczasowego zamknięcia instytucji kultury weszła w życie, dyrekcja poznańskiego teatru postanowiła nie rezygnować z zaplanowanego wcześniej projektu zatytułowanego „Stan podgorączkowy”. Ostatecznie spektakl wyemitowano na żywo w Internecie, gdzie oglądało go ponad 2,5 tysiąca osób.[2] Symboliczny jest fakt, że gdyby wydarzenie odbyło się w tradycyjnej formie, liczba uczestników nie przekroczyłaby 365 (tyle bowiem osób pomieścić może Duża Scena Teatru Nowego). W kolejnych tygodniach obserwowaliśmy rozwój wielu innych inicjatyw takich, jak organizacja wirtualnego oprowadzania po wystawach, warsztatów online, debat, interaktywnego śpiewnika, lekcji muzycznych, itd. Interesującym polem obserwacji były festiwale. W maju 2020 roku organizatorzy Krakowskiego Festiwalu Filmowego poinformowali, że z powodu pandemii koronawirusa jubileuszowa, 60. edycja imprezy odbędzie się w całości online. Każdy, kto zakupił bilet, otrzymał kod dostępowy do strony, za pośrednictwem której filmy festiwalowe emitowane były w czasie rzeczywistym. Sprawiło to, że krakowska impreza przeniosła się do setek polskich domów.[3] To jedynie przykłady wielu kreatywnych działań, które można by tu przytoczyć.
Również MKiDN dostrzegło potencjał do wykorzystania internetu w trakcie trwania narodowej kwarantanny. Powołano do życia m.in. program „Kultura w sieci”, którego celem było i jest finansowe wsparcie realizacji projektów upowszechniających dorobek kultury i zwiększających obecność kultury w życiu społecznym w sposób zapośredniczony internetowo. Program stanowi element tarczy antykryzysowej w kulturze, wspierając ten szczególny sektor w trakcie trwania sytuacji epidemicznej.[4] Na stronie ministerstwa aktualizowana jest także na bieżąco lista instytucji kultury oferujących publiczności swój program online.[5]
W pewnym sensie zatem na technologicznym „skoku w przyszłość” zyskała publiczność. Z jednej strony, działania organizacji kulturalnych z pierwszego półrocza 2020 roku znacząco wpłynęły na zwiększenie dostępności do kultury w kraju. Co więcej, udostępniony w internecie spektakl, film, obraz, czy debatę obejrzeć może każdy, niezależnie od miejsca zamieszkania. Można powiedzieć, że dzięki temu polska prowincja zyskała dostęp do kultury dużych miast i przynajmniej tymczasowo zniesione zostały dwie bariery: ekonomiczna oraz ta wynikająca z miejsca zamieszkania. Z drugiej strony, internet przestał służyć wielu organizacjom kulturalnym wyłącznie do informowania o ofercie, stając się autonomiczną przestrzenią dla procesów twórczych.
Czy jednak kultura online może całkowicie zastąpić kulturę na żywo? Wraz z zachwytem nowymi możliwościami pojawia się zwątpienie, czy prowadzonych działań nie jest za dużo, czy ich umasowienie nie prowadzi do przebodźcowania publiczności, a w końcu: czy w dalszej perspektywie tego typu działania mają w ogóle sens. Trudno choćby częściowo nie zgodzić się ze stanowiskiem osób, dla których odbiór sztuki (zwłaszcza tej o charakterze performatywnym) wymaga kontaktu fizycznego. Opisane powyżej przykłady zwiększania dostępu do kultury dla wielu mogą okazać się niewystarczające w wymiarze doświadczeniowym. Nie da się bowiem porównać sytuacji oglądania spektaklu na ekranie komputera z tą, w której jesteśmy jego odbiorcami na widowni teatralnej lub innej, w której zamiast oryginału obrazu oglądamy jego cyfrową wersję na ekranie smartfona. Wreszcie, kultura to przede wszystkim relacje. Te wirtualne mają zupełnie inny charakter niż te tworzone w fizycznym kontakcie. Nie należy zapominać, że dla części publiczności to właśnie relacje w tym drugim rozumieniu stanowią fundament uczestnictwa w kulturze.
[1] Serwis Rzeczpospolitej Polskiej, #Koronawirus: Zawieszenie działalności instytucji kultury i placówek szkolnictwa artystycznego, 11.03.2020 r.
[2] TVN24, Teatr w czasie zarazy. Aktorzy grali przy pustej widowni, 13.03.2020 r. <https://tvn24.pl/poznan/koronawirus-w-polsce-poznanski-teatr-zagral-bez-publicznosci-4351466> [dostęp: 22.12.2020 r.]
[3] Gazeta Wyborcza, Krakowski Festiwal Filmowy odwiedzicie na swojej kanapie, w dresie albo piżamie. Można już kupować karnety, 22.12.2020 r.
[4] Biuletyn informacji publicznej. <http://bip.mkidn.gov.pl/pages/posts/program-stypendialny-na-upowszechnianie-kultury-przez-osoby-fizyczne-ndash-kultura-w-sieci-3223.php> [dostęp: 22.12.2020 r.]
[5] Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. <https://www.gov.pl/web/kultura/kultura-w-sieci> [dostęp: 22.12.2020 r.]
Autor: dr Piotr Firych
Foto:Pixabay
25 grudnia 2020
Zwykle w ostatnich dniach roku globalne i regionalne ośrodki eksperckie i doradcze, zamieszczają artykuły prezentujące opinie analityków gospodarczych i społecznych, podsumowujące to, co wydarzyło się w mijającym roku. Opinie te prezentowały dotychczas obrazy dość przewidywalne, jak pocztówki ze znanych turystycznych destynacji. Zwykle były to wizje przedstawiające wydarzenia, zjawiska i procesy społeczno – gospodarcze, opisujące cykle koniunktury ekonomicznej oraz generowane pod ich wpływem wydarzenia społeczne. Wystąpienie tych ostatnich, nawet jeśli miało w danym roku gwałtowny przebieg, również było zazwyczaj przewidywalne w oparciu o wiedzę historyczną dotyczącą czasów nowożytnych i prawidłowości uchwyconych w badaniach psychologów społecznych. Oczywiście te eksperckie fotografie nie były tylko powielaniem starych klisz, ale uwzględniały korekty, jakich dostarczają zjawiska nowe, takie jak postęp technologii, czy odziaływanie zjawisk przyrodniczych. W podsumowaniach uwzględnia się również to, co dwanaście miesięcy temu, na progu mijającego teraz roku, ci sami lub inni eksperci, kreślili jako prognozy i przewidywania.
Odbiorcy eksperckich podsumowań, zwykli obywatele zglobalizowanego współczesnego świata, przyjmowali dotąd ich treści z podobną lekkością i powierzchownością, jak każdą treść zunifikowanych przekazów medialnych o świecie w którym przyszło im żyć, zwykle jako obraz rzeczywistości, która ma raczej pośrednie odziaływanie na ich życie. Nawet jeśli gwałtowne zjawiska i wydarzenia, powodujące korektę prognoz i analiz, miały bardzo istotny, bezpośredni, często destrukcyjny wpływ na życie jakiejś społeczności, to dla większości populacji naszego globu były to odległe, cudze doświadczenia, które nie naruszały strefy komfortu ich własnych społeczeństw. Czytelnicy opracowań szukali w nich zwykle potwierdzenia, że świat, w którym żyją jest przewidywalny, jest pod kontrolą, a przyszłość można w miarę optymalnie zaplanować. To co w opisach ekspertów, było przedstawiane jako chwilowe zakłócenia – lokalne wojny, katastrofy przyrodnicze, powodowało skłonność do działań, które mogły z jednej strony utwierdzać w przekonaniu, że opisane, negatywne zjawiska się nie rozpowszechnią i nie naruszą naszego globalnego status quo. Stąd wsparcie dla akcji pomocy dla ofiar katastrof, czy konfliktów zbrojnych. Z drugiej strony wywoływało to także reakcje obronne, np. na fale migracji wylewające się z regionów globu bardziej narażonych na turbulencje.
Tymczasem rok 2020 prawdopodobnie będzie całkiem inaczej opisywany przez analityków. Wydaje się, że analizy te zostaną także odczytane w inny sposób, inaczej przyjęte przez odbiorców. Kończy się rok pod znakiem pandemii Covid – 19. Oto po raz pierwszy w czasach współczesnych mamy do czynienia ze zjawiskiem, które postawiło pod znakiem zapytania dotychczas kreowane prognozy gospodarcze, społeczne i polityczne oraz zakwestionowało pewność co do powtarzalności cykli koniunkturalnych, przy utrzymującym się długookresowym trendzie wzrostu gospodarczego.
Podstawowa trudność w przeprowadzaniu analiz i kreowaniu prognoz na przyszłość w sytuacji jaką przeżywamy w roku 2020 to przede wszystkim nieokreśloność zjawisk nas otaczających. Możemy mieć po raz pierwszy zbiorowe poczucie bierności – zanurzenia w silnym, rwącym nucie czasu. Dla wielu osób, tworzących aktywne grupy i społeczności, czas nawet jeśli nie dawał się ujarzmić, to przynajmniej wydawał się być sprzymierzeńcem w drodze do przyszłych osiągnięć technologicznych, naukowych, gospodarczych, społecznych i osobistych. Dziś mamy poczucie, że nie tylko nie możemy ujarzmić tego rwącego nurtu zdarzeń, który nas otacza, nie możemy oddziaływać na jego prędkość, ale i nie jesteśmy w stanie z pewnością określić dokąd nas ze sobą poniesie. To co możemy dostrzec z perspektywy uwięzionych „w nurcie rzeki czasu” skłania nas do niepewnej próby konstatacji co do głównych cech otaczającej nas rzeczywistości. Szczegóły obrazu: pewne elementy rzeczywistości gospodarczej i społecznej mające dotychczas swoją ciągłość i charakteryzujące się wzrostową tendencją są gwałtownie przerwane. Dotyczy to np. rosnącej konsumpcji oferty przemysłu czasu wolnego (w tym m. in.: podróże, kultura i rozrywka, gastronomia, fitness i sport amatorski) – inne znów aktywności są stabilnie kontynuowane, jak np. produkcja dóbr konsumpcyjnych, czy rozwój start-upów. Jeszcze kolejne doznają dużego przyspieszenia lub równie nadzwyczajnego upowszechnienia – szczególnie odnosi się to do nowoczesnych technologii związanych z komunikacją społeczną, pracą zdalną, czy e-commerce.
Trudność w analizowaniu, opisywaniu kończącego się roku 2020 – roku pod znakiem pandemii Covid 19, jego wyjątkowości i specyfiki, polega także na innym jego atrybucie, a mianowicie na nowości (wiążącą się z przedłużającą nieoznaczonością). Pandemia ogarnęła właściwie wszystkie sfery naszego życia i ciągle jesteśmy pod jej wpływem. Nie mamy pewności, kiedy światowa gospodarka, życie społeczne wróci na dawne tory. Nawet nie jesteśmy pewni czy w ogóle wróci. Nie wiemy kiedy każdy z nas będzie mógł znów w pełni realizować swój styl życia, swoje dotychczasowe przyzwyczajenia. W ciągu tego roku utrwalił się już termin: „nowa rzeczywistość”. Dotąd mieliśmy zwykle do czynienia z nowościami, które były zapowiadane, jak np. nowe produkty konsumenckie czy style modowe, a szczególnie: nowinki technologiczne. Nowości te zdawały się być zwiastunami lepszej przyszłości. Zapowiadane i wyczekiwane, zazwyczaj uosabiały spełnienie obietnic powiększenia naszej strefy komfortu, czy realizacji naszych aspiracji społecznych. „Nowa rzeczywistość” tymczasem zjawiła się niezapowiedzianie, a właściwie rozlała się w zastraszającym tempie na cały ziemski glob. Nie ma ona cech, które dają się łatwo zbadać i sparametryzować, a szczególnie nie można łatwo jest określić, jaką przyszłość ze sobą niesie. Wielu polityków i publicystów co prawda uspokaja, że wkrótce uda się nam pokonać wirusa i przezwyciężyć skutki pandemii, ale przy drugiej już i wyraźnie dłuższej fali pandemii, zapewnienia te są coraz częściej przyjmowane z niedowierzaniem, jako rytualne zaklęcia rządzących i wspierających w tym mediów.
Inny atrybut roku 2020 to bezpośredniość i powszechność tego samego doświadczenia skutków pandemii. Rzeczywistość życia w pandemicznym świecie jest nam dostępna w bezpośrednim, codziennym doświadczeniu. Nie musimy sięgać do eksperckich opinii, aby nakreślić jej obraz. Sugestywne fotografie, obrazy tej rzeczywistości nieustannie docierają do nas poprzez media, ale co jest najbardziej istotne, możemy je osobiście, doświadczalnie zweryfikować i potwierdzić ich prawdziwość we własnym, codziennym życiu. Gdybyśmy poprosili respondentów badań społecznych o zwięzłe opisanie obecnych realiów życia, przy użyciu skojarzeń, słów kluczy, prawdopodobnie jednym z pierwszych pojawiających się określeń w takich opisach byłoby słowo: „ograniczenia”. Od wielu miesięcy doświadczamy ograniczeń dotyczących naszego funkcjonowania, we wszystkich sferach naszej aktywności: od pracy zawodowej, funkcjonowania firm i instytucji, dostępu do usług publicznych, aż do naszego codziennego, osobistego życia.
Pandemiczne ograniczenia sprawiają, że mamy dojmujące wrażenie, że świat się skurczył, że perspektywa gwałtownie się skróciła. Prawdopodobnie nie jesteśmy zbytnio ciekawi opinii badaczy innych społeczności niż nasza własna, innych światów, bo mamy wrażenie, że innych światów nie ma. Prawdopodobnie tylko jedno kryterium stratyfikacji społecznej powoduje, że różni ludzie w różnym stopniu mogą odczuwać dolegliwości życiowe wynikające z pandemicznych ograniczeń: status materialny. Jednak tak było zawsze, gdy ludzkość przeżywała jakieś większe trudności i traumy. Zapewne jednak nawet tych osób, które mogą pozwolić sobie na komfort podnoszenia wielu barier przy pomocy dużych, wolnych środków finansowych – także dotyczą jakieś trudności i dolegliwości. Dla większości grup społecznych, mieszkańców wszystkich państw doświadczenie jest zatem zupełnie podobne.
Chyba po raz pierwszy mamy tak silne poczucie absolutnej powszechności wspólnego doświadczenia, w skali globu, dotyczącego całej ludzkości. Nie jest ono aż tak tragiczne jak wojny światowe XX wieku, ale zapewne bardziej od nich rozpowszechnione terytorialnie: pandemia i jej skutki są odczuwane przez mieszkańców wszystkich zakątków świata, w zasadzie w podobny sposób, rodząc podobne traumy, lęki i niepokoje co do przyszłości. Nawet bardzo podobne w swoim charakterze zjawisko jakim była pandemia wirusa hiszpanki sprzed 100 lat nie miała jednak takiego odziaływania powszechnego, mimo podobnej lub być może nawet większej siły rażenia. Do wielu miejsc, ani sama epidemia, ani nawet jej obrazy mogły wówczas nie dotrzeć – globalizacja była wówczas zjawiskiem nieznanym, podróże dobrem trudnodostępnym, a komunikacja medialna nie korzystała z takich narzędzi jak dzisiaj. Szczególnie obrazy i dane o zjawisku nie mogły mieć takiego oddziaływania psychologicznego na całe społeczności, jak to ma miejsce dzisiaj. Poza tym epidemia hiszpanki była niejako przedłużeniem innej powszechnie dotykającej społeczeństw tragedii, jakim był pierwszy konflikt zbrojny o światowej skali. Tymczasem obecna pandemia spadła na społeczności, które już w stosunkowo długim okresie czasu doświadczały życia w komforcie konsumpcji na wysokim poziomie albo takich, które miały nadzieję na doświadczenie takiego życia w niedalekiej przyszłości. To co teraz obserwujemy to autentyczne wytrącenie mieszkańców naszego współczesnego świata ze strefy komfortu w skali powszechnej.
Optymistycznym może być fakt, że tak, jak powszechne jest odczucie doskwierających ograniczeń, tak też powszechna wydaje się być nadzieja powrotu do normalności. Ale i tutaj, gdyby zasięgnąć opinii na temat, czy będzie to powrót do tego samego sposobu życia społeczeństw, funkcjonowania systemów gospodarczych jak przed pandemią – zdecydowana większość przepytywanych w ankietach odpowiedziałaby zapewne, że raczej tak się nie stanie.
Jak nową rzeczywistość, w całej jej złożoności i nieokreśloności badać i analizować? Może mniej jest tu użyteczna fotografia badawcza, ale bardziej przydatna okaże się analiza typu foresight, kreowanie scenariuszy przyszłości, z wariantami nieraz bardzo od siebie się różniącymi.
Ta nowa rzeczywistość, w której tkwimy już przecież prawie od roku, zdaje się jednocześnie przed nami dopiero wyłaniać, czekać na nas w niedługim czasie. Schyłek starego roku 2020 i nieodległy świt nowego 2021 roku, wydają się dobrą okazją do dociekań i refleksji na ten temat. Jaka będzie ta nowa rzeczywistość, jakie zmiany w nasze życie wniesie, na ile się utrwali, na ile zmieni nas samych i światy, które kreujemy i w których żyjemy? O tę właśnie refleksję nad nową rzeczywistością, będziemy pytać naszych ekspertów, ale i respondentów naszych badań społecznych, gospodarczych i kulturowych. Artykuły na ten temat będziemy sukcesywnie prezentować na naszej stronie internetowej i w mediach społecznościowych.
Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018 – 2030.