Zwykle w ostatnich dniach roku globalne i regionalne ośrodki eksperckie i doradcze, zamieszczają artykuły prezentujące opinie analityków gospodarczych i społecznych, podsumowujące to, co wydarzyło się w mijającym roku. Opinie te prezentowały dotychczas obrazy dość przewidywalne, jak pocztówki ze znanych turystycznych destynacji. Zwykle były to wizje przedstawiające wydarzenia, zjawiska i procesy społeczno – gospodarcze, opisujące cykle koniunktury ekonomicznej oraz generowane pod ich wpływem wydarzenia społeczne. Wystąpienie tych ostatnich, nawet jeśli miało w danym roku gwałtowny przebieg, również było zazwyczaj przewidywalne w oparciu o wiedzę historyczną dotyczącą czasów nowożytnych i prawidłowości uchwyconych w badaniach psychologów społecznych. Oczywiście te eksperckie fotografie nie były tylko powielaniem starych klisz, ale uwzględniały korekty, jakich dostarczają zjawiska nowe, takie jak postęp technologii, czy odziaływanie zjawisk przyrodniczych. W podsumowaniach uwzględnia się również to, co dwanaście miesięcy temu, na progu mijającego teraz roku, ci sami lub inni eksperci, kreślili jako prognozy i przewidywania.
Odbiorcy eksperckich podsumowań, zwykli obywatele zglobalizowanego współczesnego świata, przyjmowali dotąd ich treści z podobną lekkością i powierzchownością, jak każdą treść zunifikowanych przekazów medialnych o świecie w którym przyszło im żyć, zwykle jako obraz rzeczywistości, która ma raczej pośrednie odziaływanie na ich życie. Nawet jeśli gwałtowne zjawiska i wydarzenia, powodujące korektę prognoz i analiz, miały bardzo istotny, bezpośredni, często destrukcyjny wpływ na życie jakiejś społeczności, to dla większości populacji naszego globu były to odległe, cudze doświadczenia, które nie naruszały strefy komfortu ich własnych społeczeństw. Czytelnicy opracowań szukali w nich zwykle potwierdzenia, że świat, w którym żyją jest przewidywalny, jest pod kontrolą, a przyszłość można w miarę optymalnie zaplanować. To co w opisach ekspertów, było przedstawiane jako chwilowe zakłócenia – lokalne wojny, katastrofy przyrodnicze, powodowało skłonność do działań, które mogły z jednej strony utwierdzać w przekonaniu, że opisane, negatywne zjawiska się nie rozpowszechnią i nie naruszą naszego globalnego status quo. Stąd wsparcie dla akcji pomocy dla ofiar katastrof, czy konfliktów zbrojnych. Z drugiej strony wywoływało to także reakcje obronne, np. na fale migracji wylewające się z regionów globu bardziej narażonych na turbulencje.
Tymczasem rok 2020 prawdopodobnie będzie całkiem inaczej opisywany przez analityków. Wydaje się, że analizy te zostaną także odczytane w inny sposób, inaczej przyjęte przez odbiorców. Kończy się rok pod znakiem pandemii Covid – 19. Oto po raz pierwszy w czasach współczesnych mamy do czynienia ze zjawiskiem, które postawiło pod znakiem zapytania dotychczas kreowane prognozy gospodarcze, społeczne i polityczne oraz zakwestionowało pewność co do powtarzalności cykli koniunkturalnych, przy utrzymującym się długookresowym trendzie wzrostu gospodarczego.
Podstawowa trudność w przeprowadzaniu analiz i kreowaniu prognoz na przyszłość w sytuacji jaką przeżywamy w roku 2020 to przede wszystkim nieokreśloność zjawisk nas otaczających. Możemy mieć po raz pierwszy zbiorowe poczucie bierności – zanurzenia w silnym, rwącym nucie czasu. Dla wielu osób, tworzących aktywne grupy i społeczności, czas nawet jeśli nie dawał się ujarzmić, to przynajmniej wydawał się być sprzymierzeńcem w drodze do przyszłych osiągnięć technologicznych, naukowych, gospodarczych, społecznych i osobistych. Dziś mamy poczucie, że nie tylko nie możemy ujarzmić tego rwącego nurtu zdarzeń, który nas otacza, nie możemy oddziaływać na jego prędkość, ale i nie jesteśmy w stanie z pewnością określić dokąd nas ze sobą poniesie. To co możemy dostrzec z perspektywy uwięzionych „w nurcie rzeki czasu” skłania nas do niepewnej próby konstatacji co do głównych cech otaczającej nas rzeczywistości. Szczegóły obrazu: pewne elementy rzeczywistości gospodarczej i społecznej mające dotychczas swoją ciągłość i charakteryzujące się wzrostową tendencją są gwałtownie przerwane. Dotyczy to np. rosnącej konsumpcji oferty przemysłu czasu wolnego (w tym m. in.: podróże, kultura i rozrywka, gastronomia, fitness i sport amatorski) – inne znów aktywności są stabilnie kontynuowane, jak np. produkcja dóbr konsumpcyjnych, czy rozwój start-upów. Jeszcze kolejne doznają dużego przyspieszenia lub równie nadzwyczajnego upowszechnienia – szczególnie odnosi się to do nowoczesnych technologii związanych z komunikacją społeczną, pracą zdalną, czy e-commerce.
Trudność w analizowaniu, opisywaniu kończącego się roku 2020 – roku pod znakiem pandemii Covid 19, jego wyjątkowości i specyfiki, polega także na innym jego atrybucie, a mianowicie na nowości (wiążącą się z przedłużającą nieoznaczonością). Pandemia ogarnęła właściwie wszystkie sfery naszego życia i ciągle jesteśmy pod jej wpływem. Nie mamy pewności, kiedy światowa gospodarka, życie społeczne wróci na dawne tory. Nawet nie jesteśmy pewni czy w ogóle wróci. Nie wiemy kiedy każdy z nas będzie mógł znów w pełni realizować swój styl życia, swoje dotychczasowe przyzwyczajenia. W ciągu tego roku utrwalił się już termin: „nowa rzeczywistość”. Dotąd mieliśmy zwykle do czynienia z nowościami, które były zapowiadane, jak np. nowe produkty konsumenckie czy style modowe, a szczególnie: nowinki technologiczne. Nowości te zdawały się być zwiastunami lepszej przyszłości. Zapowiadane i wyczekiwane, zazwyczaj uosabiały spełnienie obietnic powiększenia naszej strefy komfortu, czy realizacji naszych aspiracji społecznych. „Nowa rzeczywistość” tymczasem zjawiła się niezapowiedzianie, a właściwie rozlała się w zastraszającym tempie na cały ziemski glob. Nie ma ona cech, które dają się łatwo zbadać i sparametryzować, a szczególnie nie można łatwo jest określić, jaką przyszłość ze sobą niesie. Wielu polityków i publicystów co prawda uspokaja, że wkrótce uda się nam pokonać wirusa i przezwyciężyć skutki pandemii, ale przy drugiej już i wyraźnie dłuższej fali pandemii, zapewnienia te są coraz częściej przyjmowane z niedowierzaniem, jako rytualne zaklęcia rządzących i wspierających w tym mediów.
Inny atrybut roku 2020 to bezpośredniość i powszechność tego samego doświadczenia skutków pandemii. Rzeczywistość życia w pandemicznym świecie jest nam dostępna w bezpośrednim, codziennym doświadczeniu. Nie musimy sięgać do eksperckich opinii, aby nakreślić jej obraz. Sugestywne fotografie, obrazy tej rzeczywistości nieustannie docierają do nas poprzez media, ale co jest najbardziej istotne, możemy je osobiście, doświadczalnie zweryfikować i potwierdzić ich prawdziwość we własnym, codziennym życiu. Gdybyśmy poprosili respondentów badań społecznych o zwięzłe opisanie obecnych realiów życia, przy użyciu skojarzeń, słów kluczy, prawdopodobnie jednym z pierwszych pojawiających się określeń w takich opisach byłoby słowo: „ograniczenia”. Od wielu miesięcy doświadczamy ograniczeń dotyczących naszego funkcjonowania, we wszystkich sferach naszej aktywności: od pracy zawodowej, funkcjonowania firm i instytucji, dostępu do usług publicznych, aż do naszego codziennego, osobistego życia.
Pandemiczne ograniczenia sprawiają, że mamy dojmujące wrażenie, że świat się skurczył, że perspektywa gwałtownie się skróciła. Prawdopodobnie nie jesteśmy zbytnio ciekawi opinii badaczy innych społeczności niż nasza własna, innych światów, bo mamy wrażenie, że innych światów nie ma. Prawdopodobnie tylko jedno kryterium stratyfikacji społecznej powoduje, że różni ludzie w różnym stopniu mogą odczuwać dolegliwości życiowe wynikające z pandemicznych ograniczeń: status materialny. Jednak tak było zawsze, gdy ludzkość przeżywała jakieś większe trudności i traumy. Zapewne jednak nawet tych osób, które mogą pozwolić sobie na komfort podnoszenia wielu barier przy pomocy dużych, wolnych środków finansowych – także dotyczą jakieś trudności i dolegliwości. Dla większości grup społecznych, mieszkańców wszystkich państw doświadczenie jest zatem zupełnie podobne.
Chyba po raz pierwszy mamy tak silne poczucie absolutnej powszechności wspólnego doświadczenia, w skali globu, dotyczącego całej ludzkości. Nie jest ono aż tak tragiczne jak wojny światowe XX wieku, ale zapewne bardziej od nich rozpowszechnione terytorialnie: pandemia i jej skutki są odczuwane przez mieszkańców wszystkich zakątków świata, w zasadzie w podobny sposób, rodząc podobne traumy, lęki i niepokoje co do przyszłości. Nawet bardzo podobne w swoim charakterze zjawisko jakim była pandemia wirusa hiszpanki sprzed 100 lat nie miała jednak takiego odziaływania powszechnego, mimo podobnej lub być może nawet większej siły rażenia. Do wielu miejsc, ani sama epidemia, ani nawet jej obrazy mogły wówczas nie dotrzeć – globalizacja była wówczas zjawiskiem nieznanym, podróże dobrem trudnodostępnym, a komunikacja medialna nie korzystała z takich narzędzi jak dzisiaj. Szczególnie obrazy i dane o zjawisku nie mogły mieć takiego oddziaływania psychologicznego na całe społeczności, jak to ma miejsce dzisiaj. Poza tym epidemia hiszpanki była niejako przedłużeniem innej powszechnie dotykającej społeczeństw tragedii, jakim był pierwszy konflikt zbrojny o światowej skali. Tymczasem obecna pandemia spadła na społeczności, które już w stosunkowo długim okresie czasu doświadczały życia w komforcie konsumpcji na wysokim poziomie albo takich, które miały nadzieję na doświadczenie takiego życia w niedalekiej przyszłości. To co teraz obserwujemy to autentyczne wytrącenie mieszkańców naszego współczesnego świata ze strefy komfortu w skali powszechnej.
Optymistycznym może być fakt, że tak, jak powszechne jest odczucie doskwierających ograniczeń, tak też powszechna wydaje się być nadzieja powrotu do normalności. Ale i tutaj, gdyby zasięgnąć opinii na temat, czy będzie to powrót do tego samego sposobu życia społeczeństw, funkcjonowania systemów gospodarczych jak przed pandemią – zdecydowana większość przepytywanych w ankietach odpowiedziałaby zapewne, że raczej tak się nie stanie.
Jak nową rzeczywistość, w całej jej złożoności i nieokreśloności badać i analizować? Może mniej jest tu użyteczna fotografia badawcza, ale bardziej przydatna okaże się analiza typu foresight, kreowanie scenariuszy przyszłości, z wariantami nieraz bardzo od siebie się różniącymi.
Ta nowa rzeczywistość, w której tkwimy już przecież prawie od roku, zdaje się jednocześnie przed nami dopiero wyłaniać, czekać na nas w niedługim czasie. Schyłek starego roku 2020 i nieodległy świt nowego 2021 roku, wydają się dobrą okazją do dociekań i refleksji na ten temat. Jaka będzie ta nowa rzeczywistość, jakie zmiany w nasze życie wniesie, na ile się utrwali, na ile zmieni nas samych i światy, które kreujemy i w których żyjemy? O tę właśnie refleksję nad nową rzeczywistością, będziemy pytać naszych ekspertów, ale i respondentów naszych badań społecznych, gospodarczych i kulturowych. Artykuły na ten temat będziemy sukcesywnie prezentować na naszej stronie internetowej i w mediach społecznościowych.
Autor: Sławomir Malewski
Foto: Pixabay